niedziela, 16 września 2012

Kołysała mama smoka - Joanna Papuzińska

Ilustracje Teresa Wilbik
Wydawnictwo Literatura, 2008


Od pewnego czasu trzyletni Chłopiec stanowczo domaga się kołysanek. Codziennie. Wcisnęły się niepostrzeżenie w nasz porządek dnia, stanowiąc niezwykle nastrojowy rytuał. Tylko nasz. Tylko mama może śpiewać, mimo, iż zawodzi bezlitośnie. Ale nie o to chodzi. Chodzi o te chwile. Wspólne, bliskie, niepowtarzalne. Chłopiec wtulony. Szepczę mu do ucha. Wszystko inne przestaje mieć znaczenie. Czas zatrzymuje się w miejscu. Jesteśmy my! 
Kocham te chwile!

Szukając wciąż i wciąż nowych wierszyków, kołysanek, uspokajaczy wszelakich, trafiłam na Kołysała mama smoka. Papuzińska klasa sama w sobie, zachwalać nie trzeba. Wierszyki piękne, łagodne, trafiają w serce. Wyciszają. Zaskakują prostotą wyrazu i mądrością. 

Do zbiorku kołysanek Joanny Papuzińskiej dołączona jest płyta z muzyką Kai i Janusza Prusinowskich w wykonaniu Kapeli Świerszczy. Piękna aranżacja, nieco nostalgiczna, o niezwykłej sile pogrążania. Dziecka we śnie:)

Dobrej nocy:)









10 komentarzy:

  1. A wiesz... Nas otulała do snu płyta z odgłosami delfinów, bo nas ten świat podwodny i wszelkie odmiany głębin i błękitów, wody i nieba otulały i te delfiny (ulubione synka mojego) to kołysały nieustannie, a kiedy trzeba było śpiewać, to tylko jedna kołysanka (z metra piosenka, kolędą zwana hihihi)
    No ale Papuzińskiej nie mieliśmy, za to Milnego takie wierszyki tłumaczone przez Irenę Tuwim i nasze ukochane zające - te o miłości, wiesz...
    I wtedy, to niewiele dobrych książek było na wydawniczym rynku - teraz to inna bajka :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Delfiny, brzmi super delfiniasto:) Musimy spróbować, bo my straszni fani jesteśmy wszelkich odgłosów natury. Starszemu często puszczałam, Młodszy biedniejszy nie ma wyboru, musi słuchać kołysanek:)
      Teraz książek coraz więcej. Też nie dobrze. Ciężej złowić prawdziwą perełkę w tym natłoku:)

      Usuń
  2. Piękna ta książeczka :-) Przeczytałam wierszyki widoczne na zdjęciach i śliczne są :-) Ile ja nowych książek poznaję dzięki Tobie :-) Dziękuję :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj pamiętam nasze pierwsze kołysanki...ryczałam jak głupia, tak wzruszające było śpiewać dla Syna:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak Starszy był Młodszy śpiewałam jedną bądź dwie naokrągło, teraz mowy nie ma, ma być dużo różności. Toż dla mamy prawdziwe wyzwanie jest:) Mnie też wzruszają kołysanki, pewniej ta cała oprawka głównie, ciemno, blisko, cicho,...:)

      Usuń
  4. Starszy uwielbiał kołysanki, gdy był maluszkiem. Ciągle mu je nuciłam. Oj cudne to było uczucie. A Młodszy... Młodszy widać obudził się z lepszym słuchem, bo od małego nie przepadał za wyciem matki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakie były Wasze ulubione kołysanki? Bo wiesz ja nieustannie natchnienia szukam:)

      Usuń
    2. Naturalnie w mojej wypowiedzi zamiast "obudził", miało być "urodził" ;)

      My katowaliśmy najpierw z płyty, a później już sami "Puchowe kołysanki" Steczkowskiej. Jakoś tak wpadły mi w ucho. Siostrzeniec uwielbiał zaś "Kołysankę dla syna" Krawczyka.

      Usuń
  5. My też lubimy Mamę od smoka w wydaniu Prusinowskich. Polecam ich kanał na YouTubie - zbierają kołysanki z całego świata. Piękne!

    OdpowiedzUsuń