środa, 6 marca 2013

Projekt Biblioteka: Miasto książek

Jako czytelnicy szpiegujemy biblioteki przyjaciół, choćby tylko dla rozrywki. Czasami po ty, żeby odkryć książkę, którą chcielibyśmy przeczytać, a której nie mamy; czasami po to, żeby dowiedzieć się, co pożarło zwierzę, z którym się zadajemy.

Carlos Maria Dominguez (Dom z papieru)

Ilustracja: Mery Selery

Mam pewną przypadłość. Towarzyszy mi odkąd sięgam pamięcią, od wczesnych lat beztroskiego dzieciństwa. Przypadłość, która objawia się przyspieszonym biciem serca i niekontrolowanymi dreszczami. W cięższych przypadkach chwilowym zanikiem mowy, oczopląsem, oszołomieniem, finalnie błogą ekstazą.

Książkowe regały.

Przyciągają mój wzrok zawsze i wszędzie. Kuszą nieznanymi tytułami i fascynują objętością. Półki księgarniane, biblioteczne, domowe. Wszystkie mają swój niebywały urok, we wszystkich jestem w stanie zatopić się na długie godziny. Lecz przede wszystkim te ostatnie przyprawiają mnie o szybkie migotanie przedsionków. Zawierają pewną unikatową historię. Książki na domowych regałach szepczą, ukazując nam tym wysublimowaną naturę ich właściciela. Jego pasje, zamiłowania, co w jego duszy i umyśle drzemie. 

Pewnego dnia przyszło olśnienie. Zakiełkował w mojej głowie pewien pomysł. Chwila zastanowienia, i nagła potrzeba działania. Pomysł przerodził się w długoterminowy projekt, by w ramach bloga zerknąć od czasu do czasu w książkowe regały ludzi, którzy mnie inspirują, i książki podobnie uwielbiają.

Moim pierwszym gościem jest rekin polskiej blogosfery książkowej:) Dwukrotna finalistka w konkursie na Blog Roku, wyróżniona przez miesięcznik Press (top 15 blogów o książkach) i zdobywczyni wielu innych odznaczeń.
Na scenie blogowej zadebiutowała 6 lat temu. Dziś niewątpliwie stanowi blogową elitę. Inicjatorka wielu ciekawych projektów, jak chociażby popularnych wyzwań czytelniczych, czy poniedziałkowego gościa. Jej blog jest wyznacznikiem dobrej literatury i pięknego słowa. 
Ponadto miłośniczka osiemnastowiecznej Anglii, zapalona podróżniczka, fotograf i mama 9-letniej Oli. Obecnie doktoryzuje się z historii literatury.

Zapewne wiecie już o kim mowa? Mam dziś niebywały zaszczyt gościć autorkę kultowego bloga Miasto książek - Paulinę Surniak!

Zapraszam zatem w pasjonującą podróż do jej książkowego świata:)


Paulina:
Pokazanie swoich półek z książkami to dla blogera swoisty ekshibicjonizm. Księgozbiór jest rzeczą osobistą, wiele mówiącą o jego posiadaczu. Nie bez powodu mól książkowy odwiedzający dom, w którym są książki, mniej lub bardziej otwarcie przygląda się zawartości regałów. Chociaż jednak o tym, jakie książki tak naprawdę zamieszkują na moich półkach wiem tylko ja (rodzina z pewnością nie wnika w szczegóły), uważni czytelnicy mojego bloga wiedzą sporo o moim księgozbiorze – od dawna prezentuję stosiki niedawno zakupionych książek. Prawda jednak jest taka, że nie pokazuję zapewne nawet połowy. Częściowo dlatego, że nie chcę nikogo zanudzić, ale też z czystego wyrachowania. Lubię zaskakiwać swoimi czytelniczymi wyborami, co stosik nieco utrudnia. Nie da się ukryć, że istnieje jeszcze jedna istotna kwestia – lepiej chyba nie ujawniać publicznie, ile książek tak naprawdę w moim domu się pojawia, moja rodzina mogłaby tej wiedzy nie znieść.

Z przyjemnością przyjęłam zaproszenie Adrianny do nowego cyklu, aczkolwiek od razu zastrzegam, że ujawnię w nim tylko część swojego księgozbioru. Nie dlatego, że chcę pozostać tajemnicza (a przynajmniej nie tylko dlatego), ale przede wszystkim ze względu na to, że znaczna jego część nie dostała jeszcze godnej oprawy. Gdy sprowadziliśmy się do nowego mieszkania sześć lat temu, zaczęliśmy od dwóch regałów, które prawie od razu się zapełniły. Bardzo powoli dostawiałam nowe, ale smutna prawda jest taka, że nie mam na nie tyle miejsca, ile bym mieć chciała. Mam już pomysł na rozbudowę biblioteczki, ale z jego realizacją zapewne poczekam na lato – tradycyjny okres remontowy. Tymczasem znaczna część książek stoi poupychana w tylnych rzędach, w coraz wyższych stosach na podłodze, a częściowo po prostu została wywieziona do moich rodziców. Zresztą u rodziców wciąż stoi większa część mojego księgozbioru gromadzonego aż do studiów. Nie wiem, czy kiedyś uda mi się te książki zmieścić w moim domu… Bardzo bym tego chciała, brakuje mi ich, są dla mnie jak starzy przyjaciele.

Kwestia ładu czy systematyki w moim księgozbiorze? Lepiej pominę ją milczeniem;) Moje książki mają własne zdanie w temacie miejsca, na którym powinny się znaleźć. Mam wrażenie, że wędrują po domu całkowicie bez mojej wiedzy. No bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że trzy posiadane przeze mnie książki Manguela stoją na trzech różnych regałach? Że ilekroć zaglądam do tylnego rzędu, widzę tam jakiś skandynawski kryminał, na każdej praktycznie półce. Razem trzymają się albumy fotografii, prawdopodobnie tylko dlatego, że są zbyt wysokie, aby zmieścić się na większości półek.

Nie przeszkadza mi ten chaos. Czasem próbuję go ogarnąć, głównie zgarniając książki podróżnicze i reportaże na jeden regał. Wciąż jednak moje zbiory są na tyle małe, że znalezienie jakiegokolwiek tytułu zajmuje mi nie więcej niż kilka, góra kilkanaście minut. A ile się przy tej okazji ciekawych tytułów odnajduje!

Mam bardzo różne książki. Najwięcej z pewnością jest literatury pięknej, głównie angielskojęzycznej, ale trafiają się i polscy autorzy. Mam jednak też bardziej oryginalne kolekcje. Po pierwsze, jako zapaleni fotografowie przyrody, od lat kupujemy albumy z fotografią przyrodniczą. Nie tylko nie jest łatwo je dostać, ale w dodatku mają przeważnie naprawdę wysokie ceny, dlatego nasza kolekcja rośnie dość powoli.


Najwyższe półki są zbiorem bardzo różnorodnym – jest tu trochę książek afrykańskich pisarzy, ale też sporo klasyki angielskiej i inne, które akurat przypadkiem się tu znalazły. Druga i trzecia półka od dołu zawierają albumy. 



Są tu albumy o polskiej przyrodzie, jest komplet albumów autorstwa naszego kolegi, Macieja Fiszera, ale także dzieła takich klasyków gatunku, jak Frans Lanting (albumy „Eye to eye” i „Jungles”), Art Wolfe („Water”), Jim Brandenburg (‘Chased by the light”, „White Wolf”, „Looking for the summer”) i wiele innych. Część książek z tej kategorii nie mieści się na żadnej półce i leżą na innych książkach – taki los spotkał ostatnio kupiony „White nature” Vincenta Munier.

Drugi bliźniaczy regał w tym samym pokoju ma również dwie półki tematyczne. Mieszczą się na nich szeroko pojęte książki podróżnicze – do tej kategorii zaliczam też część reportaży.

Bystre oko zauważy, że dominują tu trzy nazwiska. Kapuścińskiego nie trzeba nikomu przedstawiać, ale środek półki zajmują książki mniej znanego w Polsce, a uwielbianego przeze mnie pisarza – Petera Matthiessena. Nikt tak jak on nie potrafi pisać o przyrodzie! Nasza znajomość zaczęła się od „Śnieżnej pantery”, refleksyjnej i mądrej opowieści o godzeniu się ze stratą w otoczeniu mnichów buddyjskich i majestatycznej przyrody najwyższych gór świata. Odkąd przeczytałam tę książkę, gromadzę wszystkie przyrodnicze książki tego autora.

Ostatnim autorem, którego książki zajmują sporą część tej półki, jest Gerard Durrell, uroczy, dowcipny, dobry na każdą pogodę autor. I proszę – dopiero na zdjęciu zauważyłam, że do książek Durrella przytulił się mój jedyny Jonathan Carroll!

Półkę niżej stoją kolejne książki podróżnicze, w tym mała, ale wciąż się powiększająca kolekcja Paula Theroux.

Przegapiłam przy fotografowaniu niższe półki tego regału, na których panuje nieco większy chaos. Są tu opracowania z dziedziny literatury i kultury angielskiej, sporo ponadwymiarowych książek w twardej okładce, które nie mieszczą się gdzie indziej, kilka zagubionych albumów, cała kolekcja Tolkiena i dwie półki przewodników przyrodniczych i atlasów.

Kolejne półeczki przytuliły się w tym samym pokoju do dość oryginalnego elementu wystroju wnętrza, jakim jest zielony słup. Słup był tu, gdy kupowaliśmy to mieszkanie, ale był nagi. Wydało nam się, że jest idealnym miejscem na półki, i choć mieliśmy trochę obaw co do ich wytrzymałości, spisują się całkiem nieźle!


Jedyną tematyczną półką jest ta najniższa, która w dodatku, o dziwo, nie jest całkiem pełna! Próbuję tutaj zgromadzić książki, których akcja toczy się gdzieś na odludnych wyspach położonych na dalekiej Północy, w Szkocji lub w Skandynawii. Pasują tu też klimatem powieści Susan Fletcher, które wprawdzie wysp nie dotyczą, chyba że brytyjskich, ale za to morze jest w nich zawsze gdzieś blisko i są przesiąknięte atmosferą pustkowia.

Moje ulubione miejsce do czytania oczywiście także znajduje się w pobliżu półki. Jest to właściwie ulubione miejsce wszystkich domowników, łącznie z kotem. Ja je lubię ze względu na bliskość lampki, nie wiem, dlaczego przyciąga innych, najwyraźniej jest w nim jakaś magia.


Wszyscy lubią ten fotel, który stoi w głębi zdjęcia, bliżej lampki, okna i grzejnika. Fotele są tak stare, że to cud, iż jeszcze się jakoś trzymają. Są jednak tak wygodne, że nie mamy serca ich wyrzucić. Nosimy się z myślą o wymianie tapicerki, ale jakoś na myślach się póki co kończy;) Książki za to na tej wyższej półce są wymieniane regularnie – to moja półka na lektury bieżące. Tutaj stawiam książki, które z różnych przyczyn zamierzam przeczytać niebawem. Oczywiście oznacza to, że niektóre z nich stoją tu już od kilku lat;) Niższa półka kiedyś mieściła moje ulubione powieści angielskie. Z naciskiem na kiedyś. Dzisiaj najbardziej rzuca się w oczy mała grupka szarych Persefonek, czyli książek wydanych przez cudowne angielskie wydawnictwo Persephone Books. Bok zabezpiecza stosik przewodników Lonely Planet, z których większość zjeździła z nami kawałek świata, a ich wnętrza wciąż kryją rózne niespodzianki – zapomniane bilety, paragony wypisane różnymi alfabetami, zasuszony listek z dżungli…

Opowieść robi się coraz dłuższa, a ja nie dotarłam jeszcze do połowy. Nie mogę jednak nie wspomnieć o regale, który choć stoi w przedpokoju, mieści książki, które gromadzę z trudem od pięciu już lat, czyli moje zbiory dotyczące wieku osiemnastego.


Są tu wyszperane w angielskich antykwariatach powieści osiemnastowiecznych pisarek, zbiory listów, reprinty pamiętników, a także najróżniejsze opracowania. Bliżej będzie się im można przyjrzeć już niebawem na moim blogu.

Sypialnia to kolejne miejsce przepełnione książkami, które jednak przeważnie nie znajdują się na regałach, a przynajmniej nie na tych, na których powinny. Urządzając mieszkanie, zakupiliśmy mebel, która jest absolutnie nietrafionym wynalazkiem – jest to regał narożny, na którym książek nie można ustawić w żaden rozsądny sposób.



Próbowaliśmy na różne sposoby, ale nie ma szans – to jest mebel na bibeloty, a nie na ciasno poupychane książki. Przy przemeblowaniu sypialni prawdopodobnie ten regał zostanie wymieniony jako pierwszy.

Nie chcąc Was zanudzić, zostawię resztę moich książek poza kadrem i jeszcze na chwilę tylko zajrzę do pokoju mojej córki. Ola ma 9 lat i choć póki co nie udało nam się wpoić w nią nawyku sprzątania po sobie czy też pakowania się do szkoły wieczorem, ku mojej wielkiej radości została przez nas zarażona pasją czytelniczą. Nasze biblioteczki łączy sporo cech wspólnych – obu nam ciągle brakuje miejsca na książki, obie też mamy wrażenie, że książki przemieszczają się po półkach bez naszej wiedzy. Biblioteczka Oli składa się częściowo z moich książek z dzieciństwa, które na szczęście zachowały się w domu moich rodziców, a częściowo odzwierciedla jej własne pasje i zainteresowania.


Jeśli czytaliście to, co ja, na pewno wypatrzyliście stare i rozpadające się wydania serii Szklarskiego o Tomku, a także młodzieżowe powieści Hanny Ożogowskiej i Natalii Rolleczek – jeszcze za trudne dla mojej córki, ale czekają na swoją kolej. Jej własna kolekcja to zbiór opowieści o biurze detektywistycznym Lassego i Mai oraz cały rząd książeczek z serii „Zaopiekuj się mną”, które moim zdaniem są znakomite do nauki samodzielnego czytania. Mają dość dużą czcionkę, są niezbyt długie, za to akcja każdej części jest naprawdę wciągająca dla małego czytelnika.

Sporo tu książek przyrodniczych, których jeszcze większa ilość znajduje się na podręcznej półeczce nad biurkiem. Jest też kilka albumów o świecie Tolkiena oraz „Hobbit”, pierwsza lektura Oli w roku 2013:) Na kolejnym regale czekają wszystkie książki Lucy Maud Montgomerry, a także sporo lektur już przeczytanych – urocze książeczki o Findusie, Mama Mu, ukochany niegdyś „Pluk z wieżyczki”.


Moja córka ma też swoją półkę „ulubionych”, na której książki są co jakiś czas wymieniane. Obecnie stoją na niej książki Beara Gryllsa, jej idola, seria powieści Lauren StJohn, których bohaterką jest mała Martine, potrafiąca uzdrawiać zwierzęta, oraz aktualnie czytany „Baśniobór”.


Ja zachęcić dziecko do czytania? 
Nie sądzę, że istnieje jakiś złoty środek. Na pewno ważne jest, żeby zacząć wcześnie. Nie ma co czekać do drugiego czy trzeciego roku życia. Nie szkodzi, że dziecko wiele jeszcze nie rozumie – czytajmy nawet noworodkom, żeby wyrobić w nich nawyk i przyjemne skojarzenia. A przede wszystkim – my jako rodzice musimy dawać przykład. Wierzę, że dziecko, które widzi ojca lub mamę zaczytanych i czerpiących przyjemność z lektury będzie miało ochotę spróbować samo. Prędzej lub później. Może dopiero jako nastolatek lub dorosły, ale sądzę, że spróbuje. Czego Wam wszystkim i sobie serdecznie życzę, bo nawet jeśli nie jesteście rodzicami, to sądzę, że przyjemniej Wam się będzie spędzało starość w społeczeństwie ludzi czytających:)


Paulino pięknie dziękuję!:)
Zapraszam też na artykuł Pauliny o własnych bibliotekach: tutaj



85 komentarzy:

  1. Przeczytałam z ogromną przyjemnością, przeglądając regały nie tylko Pauliny, ale i Oli - mamy córki w tym samym wieku i widzę, że dziewczynki wybierają podobne lektury:)
    Czekam na kolejne odsłony Projektu Biblioteka - każdego "czytacza" zainteresują. Dla mnie to namiastka książki o książkach:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kultur-alnie a ja jak tylko zobaczyłam zdjęcia książek Oli, pomyślałam bingo! Genialne:) Bo ja mam ogromny problem z robieniem prezentów dla starszych dzieci, takich około 10-letnich, bo to jeszcze nie mój pułap wiekowy - książkowy. A teraz? Teraz wystarczy szybka lustracja półki Oli:)) Cieszę się ogromnie, że projekt przypadł Tobie do gustu:)

      Usuń
  2. Świetny pomysł na cykl - brawo!
    Imponująca biblioteczka Pauliny - pozazdrościć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Agula:) Tak księgozbiór Pauliny robi wrażenie, w takim otoczeniu można się zaczytywać bezkońca, książki 'rwą się' do czytania:)

      Usuń
  3. Ado - dziękuję za zaproszenie! Też nie mogę się doczekać kolejnych odcinków cyklu:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mmmm. Książki. :) Bardzo mi się podoba Oli półka, pełno tam moich dawnych znajomych! Mam nadzieję, że kiedyś nasze (potencjalne) dziecko będzie miało podobną kolekcję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dabarai ja też dostrzegłam kilka smaczków mojego dzieciństwa:) Powiem Ci, że zazdroszkę trochę Oli, że tyle jeszcze przed nią ciekawych lektur (tych młodzieżowych:)

      Usuń
    2. Ja też tego zazdroszczę Oli:) I strasznie mnie denerwuje, jak się opiera przed jakąś lekturą. Zwłaszcza, że potem jest zazwyczaj zachwycona;)

      Usuń
  5. kultur-alnie - dobrze wiedzieć:) To może umówmy się, że jak nasze córki odkryją dla siebie jakąś nowość, która im się niezwykle spodoba, to będziemy sobie przesyłać tytuł?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paulino możesz też dodać komentarz bezpośrednio pod Kulturalnie, większe prawdopodobieństwo, ze zauważy.

      Usuń
    2. Zauważyłam:) Paulino, o tych ciekawszych ostatnio zaczęłam wspominać na blogu - sama je czytam, równolegle z Mają:)
      "Połknęłam" np. cztery tomy Baśnioboru i niecierpliwie czekam na piąty; myślę, że Oli spodobałby się "Endymion Spring" (jeśli jeszcze nie czytała):)

      Usuń
    3. Nie czytała i nawet nie obił się nam ten tytuł o uszy! Zapisałam, a że w najbliższy weekend są w Poznaniu targi książki dla dzieci, to poszukamy :)

      Usuń
  6. Super pomysł !!!! Wrócę tutaj, żeby się wczytać dokładnie :) Uwielbiam takie podglądanie czyjejś biblioteki:)
    Podpowiem swojej Zuzi książki Beara Gryllsa !!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julittko wróć i wczytaj się koniecznie, w Pauliny słowach można się zatopić:) A co to Grytllsa, to już słyszałam o pewnym 10-latku, który przepadł z kretesem podczas lektury:)

      Usuń
  7. Matko, no to się nazywa biblioteka! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Proszę nie trzymać głośników podłogowych na meblach, bo mi się serce kraje. To nie ma prawa zagrać dobrze. Z góry dziękuję. Jeśli mnie państwo nie posłuchają to będę trzymał książki w worach po ziemniorach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i wyszło, jacy z nas amatorzy;) Głośniki nie mają szans stać na podłodze, bo musiałyby stać na środku pokoju. Ale stoją na dużej i stabilnej szafce, i my nie słyszymy różnicy, a czasem je ściągaliśmy, żeby sprawdzić. No ale mówię, nie jesteśmy koneserami... Książki w workach mogą być, byle czystych;)

      Usuń
    2. Ha, ha... U nas głośniki wygrały z książkami. Zajmują pół pokoju (bo inaczej ich się nie da postawić). Mąż to ma siłę przebicia. O książkach to mogę długo i namiętnie (np. ostatnio w "Twórczości"). O niektórych mogę długo i namiętnie, z dygresjami. Mam np. takie książeczki dla dzieci w formie zabawek, np. książeczka-zegar, książeczka-chłopiec, książeczka-dziewczynka. Młode są ca 70 latek...
      Czytałam, że Dehnel wydał książkę o książkach "Młodszy księgowy". Ten facet mnie przyciąga ;) i mierzi jednocześnie.

      Usuń
    3. Dzięki Ewa, mój wirtualny koszyk pęka w szwach, teraz jeszcze Dehnelem machnęłaś mi przed nosem, którego mieć muszę (wiadomo!):)sama już nie wiem, czy cykl ten to dobry pomysł. Ja mało podatna na takie książkowe pokusy jestem, oj mało....:))

      Usuń
    4. U nas najpierw były meble, a potem głośniki i się okazało, że przy tych meblach nie da się głośników na podłodze zmieścić... Jak będziemy wymieniać, to pewnie ulegnę;) Ale to nieprędko, bo my z tych, którzy nie wymieniają rzeczy, które spełniają swoją funkcję;)

      Usuń
  9. Super pomysł, też jestem pasjonatką książek i mam 3 duże regały swoich i jeden dzieci :-) Ale zawsze fajnie zobaczyć co inni lubią czytać, kupować i można wypatrzyć tytuł , znaleźć sugestię co jeszcze warto mieć w swojej biblioteczce, u mnie koniecznie musi jeszcze być harry potter i ania z zielonego wzgórza dla mojego Kuby i Tosi :-) A z miłą chęcią posłucham też o nowościach i książkach które warto mieć! Pozdrawiam ciepło, Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asia to Ty też książkowa jesteś, super!:) Ja właśnie po takim przeglądzie bibliotecznym u kogoś mam głowę pełną tytułów, które bezwzględnie muszę mieć. Najlepiej jeszcze natychmiast:) Oh Ania... a wiesz ja chyba nawet bardziej lubiłam Emilkę, mam wszystkie książki, na całe szczęście ściągnęłam je z domu rodzinnego. Chociaż wątpliwe czy moi chłopcy do niej zajrzą, ale sama potrzeba posiadania..., rozumiesz:)))

      Usuń
    2. U nas komplet Harry'ego Pottera i komplet Ani jest, Ania taka zaczytana, że grzbiety niewyraźne, ale stoi u Oli:) I moją ulubienicą też była Emilka, marzyłam, żeby zostać pisarką, tak jak ona:)

      Usuń
    3. Jeśli chodzi o Emilkę to Wam powiem, że jak ją przeczytałam to tak ją uwielbiałam że postanowiłam sama napisać książkę w tym stylu, miałam jakieś 12 lat, wzięłam zeszyt i zasiadłam pisałam, pisałam, powstało około 20 stron i skończyła mi się wena twórcza, ale żałuję że zgubiłam ten zeszyt w czasie przeprowadzek bo teraz pewnie ze śmiechem bym poczytała moje wypociny:-) No u mnie jest równy podział więc zarówno babskie książki i typowo chłopięce wchodzą w grę. A Emilkę i Anię może mi się uda kupić gdzieś na allegro albo w antykwariacie..bo przecież nie muszę mieć nowych. Czekam na kolejne odsłony projektu. Jakby co moją bibliotekę tez mogę kiedyś pokazać tylko pisz Adrianna ;-)

      Usuń
  10. Wspaniały pomysł na cykl:)
    Czytałam wczoraj kilka razy. Uwielbiam podglądać, co inni maja na półkach. Szczególnie cieszy mnie, że Padma pozwoliła podejrzeć swoją bibliotekę i opowiedziała o książkach, które tam się znajdują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Imani dziękuję:) Nic mi nie mów, ja niebawem zacznę z pamięci recytować co i gdzie ma Paulina:)) I w jej opowieści też się zaczytuję bez końca:)

      Usuń
  11. FANTASTYCZNY pomysł Ado i FANTASTYCZNE zbiory Padmo:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh bookfo dziękuję ogromnie w imieniu nas obu:) Cieszy mnie Twój entuzjazm:)

      Usuń
    2. Ja także dziękuję!:)

      Usuń
  12. Ja należę do tego typu co uwielbia podglądać czyjeś zbiory:-) Jak wchodzę do kogoś do mieszkania, to pierwsze co robię to rzut oka na książki, ale coraz częściej tych jednak brak:-(
    Wspaniałe zbiory i świetny cykl!
    Pozdrawiam!
    p.s. jeśli mi się wydawało,że mam dużo książek to zmieniam zdanie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olu to była podobnie pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy. Przecież ja wcale nie mam dużo książek!:))) Mąż szybko mnie wyśmiał:)
      Mój wzrok też od razu kieruje się w stronę półek z książkami, znam takie domy, w których książek nie ma wcale, bądź nie sę eksponowane, ale znam też takie na całe szczęście, z których wcale nie chce mi się wychodzić:))

      Usuń
  13. Bardzo dobry pomysł Ado na cykl! Dla mnie fantastyczny:) Świetnie, że umieszczasz duże zdjęcia:))Uwielbiam oglądać czyjeś biblioteczki.
    A Padmie dziękuję za opowieść:)

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Montgomerry ogromnie cieszą mnie Twoje słowa:) a ze zdjęciami miałam nieco zawirowania, poziome po kliknięciu się powiększają, te pionowe zaś zmniejszają. Wiele tytułów wówczas nie widać, przynajmniej niektóre dalej zostaną spokojnie w ukryciu, z dala od ciekawskich spojrzeń czytających:))

      Usuń
  14. Ja nie czerpełam wzorców z rodziców. Chęć do czytania zrodziła się we mnie samej, 2-3 lata temu zaczęłam i jakoś "poszło". Każdą możliwie wolną chcwilę czytam, również co miesiąć kupuję tzw. "stosiki". Moja kolekcja sie powiększa, oczywiście w porównaniu do bohaterki artykułu jest malusieńka ale jest - moja i piękna, jestem z niej dumna. Z miesiaca na miesiąc coraz większa, tak samo jak pasja do czytania :)
    Pozdrawiam,
    Olga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olga to pięknie! Jestem pod wrażeniem, że tak sama z siebie tę czytelniczą pasję odkryłaś:) A kolekcja z każdym rokiem będzie coraz bardziej okazała, pewnego dnia sama się zdziwisz ile tego już jest:)

      Usuń
  15. Wspaniały pomysł:)okazuje sie, że nie jestem jednym z nielicznych podglądaczy czerpiących dziką radość z przeglądania regałów innych;)i tak szacowny księgozbiór na dobry poczatek:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gośka okazuje się, że książkowe podglądactwo to dość powszechne zjawisko:)) ufff

      Usuń
  16. Jestem zauroczona! Wielokrotnie :)
    1) pomysłem!!!
    2) biblioteką Twojego gościa
    3) tematem tak bliskim memu sercu (ale to WIESZ)

    Wreszcie gościem w twoim pomyśle na cykl. To co uwielbiam i nie kryguje się wcale. Kiedy odwiedzam DOM, zawsze maszeruję do regału z książkami. Taka słabość. Inaczej nie umiem. W zasadzie uważam, że moje życie bez książek by znikło. Pierwsze swoje własne "MOJE" kupowałam za pieniądze na obiad. Jadłam za miast obiadu bułki z jogurtem, bo te książki były ważniejsze od wszystkiego. Wtedy jeszcze biblioteki były mistyczne. Dobra literatura tylko w antykwariatach, albo u "starszych" znajomych. No temat dla mnie rzeka, ba Bajkał, bo głęboki ;)))))))))))))))))
    Ado! Ukłon dziękczynny przeogromny!
    I do tego ta ilustracja MERY :)***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maryś! A wiesz, że ja podobny etap w życiu miałam. Tak jakoś po studiach, pierwsze samodzielne mieszkanie daleko(choć nie trwało to za długo), zdana sama na siebie,samowystarczalna i całkowicie samodzielna, odżywiałam się dość skromnie, ale na książkę zawsze miałam. Prawda jest taka, że książki mają swoją cenę, ale dla prawdziwego miłośnika nie stanowi to żadnej przeszkody, zawsze jakiś zaskórniak z rękawa wyskoczy na tę okoliczność:) no i do dziś pamiętam, kiedy jako mała dziewczynka wkroczyłam do księgarni i samodzielnie kupiłam książkę:) Też mam wrażenie, ze moje życie bez książek byłoby bardziej niż puste...
      Mery jest cudowna! Zaskoczyła mnie bardzo kochana:):***

      Usuń
  17. Jestem za-chwy-co-na! Marzę o takiej bibliotece. I o mieszkaniu, które mi umożliwi stawianie tylu regałów ;-)

    Podziwiam i gratuluję porządku na półkach. U mnie to ciągle wygląda trochę inaczej ;-) Coś wyjmę, coś przełożę, coś wyciągnę, żeby przypomnieć sobie kilka zdań. Później wszystko leży wszędzie.

    Zastanawiam się, co będziemy pokazywać za kilkanaście lat. E-booki są pożyteczne, ale... No właśnie. Dom bez książek to dom bez duszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NO i mam co pokazac w końcu męzowi, który uważa,że przesadziałam z iloscią książek w domu :-) Regularnie więc będę tu zaglądać i pozkazywac męzowi ż nie tylko JA TAK MAM !
      Dzięki ...

      Usuń
    2. Wokół faktu u mnie też obecnie miszmasz okropny panuje na półkach:( Wszystkie 3 półki od dołu wzdłuż całego regału są zdominowane przez moje dzieci obecnie. Ja do e-booka jeszcze się nie przekonałam, książka w ręce to książka, samo w sobie to już ogrom przyjemności:)

      Usuń
    3. Larysan uśmiałam się:) Świetny pomysł na poskromienie męża, tzn jego poglądu na ilość książek w domu:)) Pamiętam jak kiedyś czytałam wywiad z pewną dziennikarką, książkową zakupoholiczką, ona w tajemnicy przed mężem pod kurtką, i gdzie tylko się dało przemycała książki do domu:)

      Usuń
    4. Dobry pomysł, czekam, aż pojawi się kolejny gość z dużą biblioteczką, żebym też miała co pokazywać rodzinie;) Co do porządku, to on jest pozorny;) Wszystko stoi równo, owszem, ale książki wciąż zmieniają miejsce, przynajmniej niektóre:)

      Usuń
  18. Uwielbiam podglądać cudze księgozbiory. Ten jest rewelacyjny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie! tylu jest podglądaczy, ależ mnie ten fakt cieszy!:)))

      Usuń
  19. Ach tak mieć tyle miejsca na książki, no i finanse :) Mam nader skromną biblioteczkę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, ja mam bardzo mało miejsca w domu, ale na kolejne książki zawsze jakoś znajdzie się miejsce:)

      Usuń
  20. Och Ada jak Ty mnie zachwycasz, cudowny projekt!! Takie posty to ja uwielbiam czytać, w dodatku z wypiekami na twarzy:) I zdecydowanie zazdroszczę biblioteczki Pauliny, taka ilość książek to moje marzenie i to jeszcze jakie książki! Buziaki wielkie:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och Ola! To na dziś mamy 1:1 :)) Ty mnie też bardzo zachwyciłaś, no wiesz, moje myśli ponownie dziś miałam przyjemność odczytać w Twoich pięknych słowach:)
      Tak biblioteczka Pauliny to marzenie, każdego książkowego maniaka. Bo i ilość i jakość, zachwycające:) Buziaki i dla Ciebie:**

      Usuń
  21. Strasznie lubię podglądać cudze księgozbiory, ale też chwalić się swoim własnym (jak ta pliszka z ogonkiem...) - co robię na swoim blogu w ramach cyklu Alfabet na półkach. Pomysł uważam za słuszny, należy krzewić bibliomanię w narodzie - poza tym książki świetnie ocieplają i izolują od dźwięków - tylko trzeba mieć ich sporo. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Rusty cieszę się, ze wpadłaść i ślad zostawiłaś, mogę teraz podreptać do Ciebie, bo mnie tym alfabetem zaintrygowałaś bardzo:))

      Usuń
  22. Zazdroszczę tak pięknej biblioteki! U mnie niestety nie ma tylu książek. Marzę o pokoju wypełnionym książkami...
    Też szpieguję biblioteczki. :) Nawet u nowo poznanych osób wędruję od razu w stronę półek z książkami. Przykro przyznać, ale często oceniam ludzi po posiadanych przez nich książkach. Zakładam, że każdy powinien czytać (tak mnie wychowano). Chyba jestem trochę czytelniczym snobem. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. podoba mi się to określenie czytelniczego snoba:) Ja uważam, ze nie ważne co, ale ważne że wogle ludzie czytają:) Choć nie ukrywam, że bliżej mi do tych osób, co podobne gusta czytelnicze mają:))

      Usuń
  23. http://www.onelittlehappiness.pl/8 marca 2013 23:52

    Ale cudny post Ado :*
    ja od zawsze ksiązki kocham,ale odkąd trafiłam na Twojego jeszcze bardziej;)
    a ja książki wydaje:/często pożyczam nie pamiętam komu...ale troszkę ich,i jak kiedyś będę mieć dom na pewno biblioteczka w nim zamieszka:)
    póki co już zrobiłam półke u Marcysi w pokoju,niech od kołyski wie co jest w życiu wartościowe:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paulinko tak o to właśnie chodzi, by dzieciom pokazać, co w życiu jest wartościowe już od maleńkiego! U mnie też książki krążą, dużo do domu znoszę, ale też dużo idzie dalej, wiesz żeby się nie zasiedziały w jednym miejscu:) Gucio widzę ma pociąg do książek wielki, przekłada, układa, jedna z ulubionych jego zabaw, co ciekawsze najczęściej "działa" na mojej ulubionej półce podróżniczej:)

      Usuń
  24. Podwójne rzędy książek od zawsze dopraszją się o dodatkowe regały. A miejsca tylko wzwyż.Eh dylemat ciągły czy kupować czy konstruowac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. znam to:) przez wiele lat w domu rodzinnym gnieździłam się na jednym, regale. Teraz mam ich rząd po sam sufit:)

      Usuń
  25. Cudowny cykl i wspaniała biblioteczka. Gratuluję pomysłu.
    Na książki zawsze znajdzie się miejsce w moim domu. Wspaniała prezentowana biblioteczka.
    Podziwiam i już nie mogę się doczekać kolejnej prezentacji.
    Pozdrawiam!
    Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mammamisia Twoja biblioteczka też niczego sobie, zerknęłam ostatnio, musze się bliżej przyjrzeć jeszcze:)

      Usuń
  26. Ależ to przyjemność 'buszować' po czyichś regałach.

    OdpowiedzUsuń
  27. Jaki fascynujący cykl! Trafiłam na Twojego bloga przypadkowo i jestem zachwycona. Bardzo lubię podglądać cudze biblioteczki, ale kieruje mną wyłącznie czysta ciekawość. Pamiętam, że kiedyś przeczytałam "Książki i ludzie" Barbary N. Łopieńskiej, w której autorka przedstawia księgozbiory sławnych osobistości. To była niezapomniana lektura. Książki wiele mówią o człowieku. Biblioteczka Pauliny jest imponująca, właściwie to nie jedna biblioteczka, a wiele!
    Pozdrawiam,
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magdo wiesz ja uwielbiam takie przypadki:)Cieszy mnie ogromnie, że trafiłaś tutaj do mnie, będzie cieszyć jeszcze bardziej z każdym Twym powrotem:)

      Usuń
  28. Fascynująca wyprawa. :)
    Uwielbiam zaglądać na cudze półki i regały. A Paulinie zazdroszczę tak wielkiego zbioru i cichutko mam nadzieję, że i ja kiedyś będę miała podobny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. AnnRK czasem mam wrażenie, że książki się przyciągają. Jak tylko zaczynasz je gromadzić, i mimo, że robisz to z głową, w pewnym momencie tracisz nad nimi kontrolę:)

      Usuń
  29. Fajne jest podglądanie bibliotek innych. U nas też książki zajmują dużą część mieszkania.
    Mam to szczęście, że Mercia uwielbia książki i choć ma dopiero 8 lat żyje książkami, czyta kilka naraz.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja nigdy nie umiałam tego nazwać, nawet nie próbowałam. Początkowo jako dziecko fascynowały mnie biblioteki, później jak już miałam właśne zaskórniaki bardziej księgarnie, a od wielu wielu lat są to domowe biblioteki:)

      Usuń
  30. Z niecierpliwością czekam na kolejne odsłony projektu! :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Cierpliwość ma swoje granice, a ten blog z takimi fajnymi artykułami powinien być zdecydowanie wyżej.

    OdpowiedzUsuń