sobota, 17 listopada 2012

Niebo - Bruno Gibert

Wydawnictwo Wytwórnia, 2012
 

Książka ta zafundowała mi całe spectrum odczuć. Wstrząsnęła. Poruszyła. Rozemocjonowała.
Bowiem śmierć...
Temat trudny to pewne. I, że uciec od niego prędzej czy później  nie sposób, też wiadomo. Dla dorosłego często zjawisko abstrakcyjne, więc jak ten trudny do wyobrażenia aspekt naszego życia przekazać małemu dziecku? Jak wytłumaczyć, że nasza egzystencja przemija. I co będzie dalej? Czy jest coś dalej?
 
A czy wszyscy idą do nieba?
Tak, wszyscy.
 
Bruno Gibert w książce Niebo posłużył się formą znaków informacyjnych towarzyszących nam w życiu codziennym. Nakazów, przykazów, ograniczeń. Tak zwanych piktogramów. Za pomocą prostych słów stworzył historię dziecka, próbującego zrozumieć śmierć swojego dziadka. Jest miejsce na wspomnienia, uczucia stęsknionego dziecka i kontemplacje. Proste pytania na trudny temat prowokują do przemyśleń, piktogram zaś stanowi doskonałą bazę do rozpoczęcia rozmowy i szukania odpowiedzi. Ostatecznie ich nie udziela, ale skłania do dogłębnej refleksji.
 
Jedno jest pewne. To książka ważna. Bardzo ważna. I ta ranga ważności urasta jeszcze przez tą prostotę przekazu. Bo czy potrzeba wielkich słów? Może stanowić nieocenioną pomoc w zrozumieniu, co się dzieje potem, dlaczego, i jak z tym żyć. Daje szerokie pole do wykorzystania wyobraźni i tworzenia własnego zrozumienia. Bynajmniej nie jest to nostalgiczna, czy też smutna książka. Raczej refleksyjna, o niewyobrażalnej sile przekazu. Niezbędna!
 
 





W niektóre szare poranki dziadziuś mówi mi, że szalenie kocha...
życie.

Książka (Wydawnictwo Wytwórnia) Tutaj
 
 

13 komentarzy:

  1. U nas wczoraj było tak:
    Ja: Pamiętasz, wspomniałam Ci już wcześniej, że mama K. zmarła.
    Starszy: Tak.
    Ja: A czy Ty wiesz, co to znaczy, że ktoś umiera?
    On: No, to znaczy, że go już nie ma, że go już nigdy nie zobaczymy.
    Ja: Nie zobaczymy? A co się dzieje z tym kimś?
    On: Nom, zakopuje się go do ziemi i NIEKTÓRZY WIERZĄ, że on stamtąd idzie do Pana Boga.
    Oczy wychodzą mi z orbit ze zdziwienia, a on widząc moją minę dodaje: "Mamo, no przecież to jest zwyczajnie nie możliwe!"
    Żeby takie zdecydowane poglądy w wieku 5 lat - jak nic rośnie mi na ateistę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to nic złego, a jak na 5 lat, bardzo dojrzała i przemyślana odpowiedź. :)

      Usuń
    2. Małgosiu jestem zaskoczona, Twój Synek jest bardzo dojrzały i mądry:)

      U nas z kolei taki dialog miał wczoraj miejsce...
      Iwo (lat 3) myje zęby, ja w tym czasie koordynując jego wieczorne zabiegi pielęgnacyjne usiłuję uszczknąć też coś dla siebie, no bo kiedy?!? Biorę w ręce pensetkę, wyrywam dosłownie jeden włosek z brwi i słyszę krzyk Iwa.
      "Mamoooooooo nie! Nie rób sobie krzywdy! Bo się stłuczesz i nie będziemy Ciebie mieli" I płacz.:(((

      To była nasza pierwsza wzmianka na temat śmierci.

      Usuń
    3. @ post meridiem: bardzo się cieszę, że dzieć w podejściu do świata kieruje się własnym rozumem - szanuję jego poglądy, a oczy z orbit wyszły ze zdziwienia, że tak logiczne wnioski wyciąga i tak je do rzeczy wyrażać potrafi w tym wieku. Dumnam! :)
      @Adrianna: na szczęście mama, jak przystało na mamę, twarda sztuka jest i stłuc się tak łatwo nie da, a zawsze kilka buziaków doda jej dodatkowej 'nieśmiertelności' :P

      Usuń
  2. Mam dwie ksiazki poruszajace ten temat. Jedna z nich jest szczegolnie ciezka, bo porusza temat odejscia rodzenstwa... Musialam ja czytac swoim dziewczynkom...
    Takie ksiazki sa bardzo potrzebne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację Julitko, takie książki są ogromnie potrzebne! ZwłaszczA w takich sytuacji, w jakiej Ty się znalazłaś..... nieodzowne! Ściskam mocno!

      Usuń
  3. Dzieci często zaskakują dojrzałością.
    Książkę też bardzo doceniam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zorro, bo dzieci mają bardzo dojrzałe umysły, to my najczęściej mamy problem z dostrzeżeniem tego.

      Usuń
    2. Tak, tak - mądrości ubywa nam wraz z wiekiem

      Usuń
  4. wow.
    niesamowita.
    Ja o tej tematyce polecam :"Czy umiesz gwizdać Joanno?"

    OdpowiedzUsuń