W
połowie marca nieoczekiwanie i spontanicznie spędziłam fantastyczny weekend w
Warszawie. Po pierwsze 3 dni sam na sam w szponach przyjaciółki, która zafundowała mi niespodziewany detoks psychiczny. Po drugie intensywnie zagłębiałam tajniki wiedzy fotograficznej na warsztatach zorganizowanych przez miesięcznik Digital Foto Video oraz firmę Samsung.
Warsztaty zostały przeprowadzone przez redaktorów DFV Marcina Bójko, Tomasza Kulasa i Piotra Wróblewskiego. Z bardzo pozytywnym wydźwiękiem. Zorganizowane profesjonalnie, w sympatycznym gronie ciekawych ludzi, z pasją fotograficzną i podróżniczą. Wzbogaciły mnie o kolejną przyjaźń, choć tym razem z tworem współczesnej techniki. Mały on jest, zgrabny i elegancki. Samsung NX 1000. To on przypadł mi w udziale do testów, i już z uwagi na sam design polubiliśmy się od razu. Gdy do naszego duetu dołączył obiektyw makro 60mm oniemiałam. Bo musicie wiedzieć, że aparat ten to nie lustrzanka, lecz bezlusterkowiec z wymienną optyką. Prosty w obsłudze, choć wdrożenie wymaga kilku chwili skupienia. I mimo minimalistycznego wyglądu zewnętrznego, posiada bardzo bogate wnętrze. A wbudowana instrukcja obsługi (opis każdej z funkcji wyświetla się po chwili) powoduje, że jego użytkowanie staje się czystą przyjemnością. O tym, że peany całkiem zasłużone świadczyć mogą jedynie same zdjęcia:)
Warsztaty rozpoczęły się szkoleniem teoretycznym, których w sumie było trzy.
W międzyczasie dwie przepiękne dziewczyny w rękach wizażystki i fryzjera.
I pierwsza sesja zdjęciowa w plenerze.
Sesja w studio.
Lunch...
lecz wcześniej szybka sesja makro.
I ostatni wykład o potędze lightrooma, który coraz bardziej mi się podoba:)
Wspaniałe warsztaty. Szkoda, że u nas w pobliżu takie nie są organizowane.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia!
Pozdrawiam!
Iza
Dziękuję Mammamisia:) Warsztaty też nie były organizowane w moim pobliżu, ale dla mnie odległość to pojęcie względne w dzisiejszych czasach:) Tym bardziej, że ja lubię podróżować:))
Usuńno to pozytywnie zazdroszczę! :) :) dla mnie to wciąż czarna magia :)
OdpowiedzUsuńMałgosiu ja też wciąż się uczę, już od wielu lat. I wciąż mi daleko do tego co bym chciała finalnie zobaczyć:))
Usuńmmmmm... ależ się rozmarzyłam o nowym aparacie. Oj Ada, Kusicielko :)
OdpowiedzUsuńale o czym to ja miałam? Makra genialne! Portrety również. Ale nie oszukujmy się to Ty masz dobrą rękę i oko do zdjęć. Aparat rzecz niezbędna, ale zdjęcie zaczyna się w głowie. Czapki z głów - jestem zakochana w Twoich makrach lunchowych.
Paula ależ mnie tu połechtałaś, a to chyba nie doońca jest tak. Ja widzę w głowie i widzę na ekranie dobre zdjęcie, niekoniecznie potrafię je zrobić jeszcze:) Uczę się, wciąż się uczę:) Powiem Ci, że ten obiektyw makro naprawdę rozkochał mnie w sobie;)
UsuńAleż Ci fajnie! nie mówiąc, że od dzieci wolna, odpoczęłaś na pewno , no i te warsztaty... miodzio!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dobrej weny
Dziękuję Montgomerry, a powiem Ci, że z tym odpoczywaniem dziwna rzecz była, bo zamiast się cieszyć, to ze łzami opuszczałam te moje maluchy:) Człowiek doprawdy dziwaczeje czasem:) A warsztaty fakt.... świetna sprawa:)
UsuńA wiesz, bardzo fajny wpis, bo często dostaję zaproszenia na te kursy drogą mailową i zawsze się zastanawiałem, jak wyglądają :) Taki aparacik bardzo dobrze się sprawdza przy makro - w zupłeności zastępuje lustrzankę :)
OdpowiedzUsuńWidzisz, czasem lepiej się nie zastanawiać:) Na przyszłość jak Cię będą zapraszać nie wahaj się:))
UsuńMiałem przyjemność wziąć w nich udział, bardzo ciekawe doświadczenie :)
OdpowiedzUsuńteż tak sądzę:)) widziałam u Ciebie kawałek siebie:)) Pozdrawiam ciepło!
Usuń