wtorek, 28 maja 2013

Basia na Dzień Dziecka - konkurs!


Pamiętacie nasz zachwyt książkami z serii o Basi o, tutaj:

On wciąż trwa! Na dokładkę został podsycony ostatnio dwiema nowo wydanymi kolejnymi częściami (Basia i podróż, Basia i alergia). Basia jest najczęściej wybieraną z książek do czytania przez chłopca Starszego (tak tak... mam ostatnio nie wiele do powiedzenia w tej materii:). Ale do sedna.

Kochani Rodzice! Z okazji nadchodzącego Dnia Dziecka mamy dla Waszych pociech do wygrania aż 6 książkowych zestawów z serii o Basi.
Tekst: Zofia Stanecka, ilustracje: Marianna Oklejak.

Jeden książkowy zestaw to: 
   1. 1 duża książka z serii o Basi 
   2. 1 książka kartonowa z serii o Basi i Franku lub pakiet 2 audiobooków
   3. basiowy tatuaż


Zadanie jest absurdalnie proste:) Napiszcie proszę w komentarzu, czym Was Kochani Rodzice zaskoczyło ostatnio Wasze dziecko. Tematyka dowolna, może to być gest, słowo, dialog, lub wyczyn. 6 najciekawszych naszym zdaniem odpowiedzi otrzyma książkowy zestaw o Basi. Zatem do dzieła! 

Czas start! .....tyk tyk..... Na Wasze odpowiedzi czekamy do 2 czerwca!:)

Wyniki konkursu podamy 3 czerwca:) Zapraszam serdecznie wszystkich do udziału w konkursie i prosimy o udostępnienie dalej (strona www, facebook, itp.) informacji o konkursie i plakatu konkursowego:)

Sponsorem nagród jest Wydawnictwo Egmont.


Plakat konkursowy:


Książki do pakietów zostaną wybrane losowo, a mamy 6 ostatnio wydanych książek, jak Basia i podróż, Basia i alergia, Basia i telefon, Basia i dentysta, Basia i plac zabaw oraz Basia i słodycze
3 kartonowe książeczki o Basi i Franku: Basia i zasypianie, Basia i kolory oraz Basia i zwierzaki.
3 podwójne audiobooki: Basia i opiekunka+Basia i gotowanie, Basia i plac zabaw+Basia i bałagan oraz Basia i alergia+Basia i taniec.

47 komentarzy:

  1. W ostatnim czasie jestem ciągle zaskakiwana przez moje dziecko...numerem jedn było zdecydowanie pływanie:) Poszliśmy na baen jak zawsze a tu bach i młody płynie!!Ale jak to , tak już i o??? Pytam męża, a on sam ze szczęką do kolan i mówi, że chyba tak:) Gabin wskoczył do wody i popłyną tak sam z siebie:) W rękawkach, ale ja jako mam pękam z dumy i chwalę się na lewo i prawo:) Drugi bardzo pozytywny zaskok to kultura osobista syna mego...proszę, dziękuję, przepraszam na stałe zagościło w słoniku w zamian za daj,chce to itp. Takiego mam porządnego sportowca w domu:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sytuacja z dzisiejszego popołudnia. Udział wzięli: Mama, Marek ( partner- tato nr 2 i Milenka- lat 6)

    w tv, gdzieś w tle naszego popołudnia padło zdanie o tym, że ktoś jest gejem.
    Mila: - Mamo kiedyś ogladaliśmy program i tez tam był gej... tato takiej dziewczynki...
    Marek: - Mila to ty wiesz kto to jest gej? powiesz mi?
    Mila najpierw lekko speszona za chwile z usmiechem:
    - Nie jestem książką, że tak wszystkiego się dowiesz, przekręcisz kartkę i już... !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha nawet dzieci wiedzą, że z książek płynie wiedza i tylko z niej korzystać

      Usuń
  3. jeszcze coś mi się przypomniało... ta sama Milenka lat 6, jakoś dwa tygodnie temu na spacerze....


    Zauważam, że moja Mała Mi tak się spieszyła do wyjścia na spacer, że do miętowych rurek i różowych balerinek założyła skarpetki w szaro czarne paski.
    - Mila no jakie ty założylaś skarpetki? czarne? jasnych bez pasków nie było?
    - Czarne bo podkreślają moje rzęsy...

    Złożyłam się ze śmiechu z postanowieniem nie wtrącać się następnym razem bo chyba się nie znam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Monolog córki: "Mamo, mamo a ja znam wszystkie królowe - Królową Śniegu, Śnieżkę i Maryję... królową Polski :)"

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja dwuletnia córeczka Gabrysia : Kosiam Cię .. Ty moja mijość

    OdpowiedzUsuń
  6. Robię rano makijaż.
    Misio wszedł do łazienki, spojrzał zaspanym wzrokiem:
    - Co, uwierzyłaś reklamie?

    OdpowiedzUsuń
  7. Wypowiedzią.
    Spacerujemy i Emilia pyta:
    -mamo, czy te kwiatki są pod ochroną?
    Odpowiadam- nie, myślę, że nie.
    Na to córka;
    -ja też myśle, że nie. Bo ostatnio nazrywałam kilka takich samych i nie przyszli ochroniarze...

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja dwuletnia córka podczas przygotowań do kąpieli.
    ja:-Coś śmierdzi w tej łazience,jakby ktoś kupę zrobił.
    Mąż w tym czasie nalewa wode do wanny a córka Ula maca tate po tyłku i wącha i oświadcza
    -Tata nie ma kupy. (Z bardzo poważną miną oczywiście)

    Uff....całe szczęście,że tata nie miał kupy w spodniach :)

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie często zdarzają się sytuacje gdy nie wiadomo śmiać się czy płakać (córka ma 12 lat synek 4 - uwielbiają sobie dokuczać, a za kilka dni na świat przyjdzie ich siostrzyczka, więc ja padam już ze zmęczenia i niekiedy sytuacja w domu bywa napięta...). Dlatego dla mnie największym zaskoczeniem ostatnich dni był gest Stasia, który jakoś od samego początku nie bardzo okazywał radość po wiadomości o powiększeniu się rodziny. Niespodziewanie podszedł do mnie i przytulając się do sporego już oczywiście brzuszka powiedział: "Halo Marysia! Jesteś tam???" - rozczulające tym bardziej gdy zna się mojego Stasia ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja na Dzień Matki dostałam życzenia od mojego ośmiolatka: Mamo, zasługujesz na podwójną miłość :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzieci potrafią zaskoczyć rodzica i to nie rzadko ;)
    Moja córeczka ostatnio zaskoczyła mnie tym że jest taka sprawiedliwa. Bawiąc się z braciszkiem i kolegą stwierdziła że nie mogą się bawić autkami bo są tylko dwa i ktoś byłby pokrzywdzony więc porysują żeby nikomu nie było smutno :)
    Innym razem mnie zaskoczyła tekstem przy obiedzie, jedząc pulpeciki stwierdziła: "Mamo te pulpeciki to są delicje delicje, poproszę jeszcze szklankę tego pysznego sosu :D "
    Dziś rano bawiła się i popatrzała w lusterku i mówi:
    "-Lustereczko powiedz przecie kto jest najpiękniejszy w świecie?
    (potem udawała że jest lusterkiem)
    -Ty Maju jesteś piękna ale Twoja mama jest jeszcze piękniejsza"
    tym mnie zaskoczyła i rozczuliła baaaaardzo
    No i nieustannie nadziwić się nie mogę jak wielka jest jej miłość do książek, jak bardzo je chłonie i chce więcej, nigdy jej się nie nudzą, dla mamusi mola książkowego to wielka duma !!!
    Zaskakuje mnie codziennie mądrością, pomysłowością, wytrwałością i tym dziecięcym optymizmem, tego my dorośli moglibyśmy się od dzieci uczyć :)
    Alicja Lange :)
    FB: https://www.facebook.com/alicja.lange.14

    OdpowiedzUsuń
  12. Co dziecko, co mama - codziennie jest jakieś zaskoczenie. Niezauważalne dla ludzkości, dla makrokosmosu, ale na poziomie rodziny, mikrokosmosu - wywołujące dumę, czasem salwy śmiechu lub ukradkową łezkę wzruszenia :) Moim ostatnim zaskoczeniem jest początek atencji do niektórych słów mojej trzylatki :) Aktualnie na topie: EWIDENTNIE i POZA TYM :) Najpierw Ewa, na fali zachwytu nad pieskiem wujka, tłumaczyła mi, że moglibyśmy naszego kota, no... zgubić! Żeby tego psa przygarnąć. W sensie jakiegokolwiek. A na moje tłumaczenia, że zwierzaki to członkowie rodziny i że szanujemy je, kochamy, nie porzucamy, dbamy o nie, bo gdy ich zabraknie będzie nam bardzo smutno odpowiedziała: - To ja cię, mamo, ewidentnie wtedy przytulę. Poza tym lubię cię przytulać! ;D

    PS baner zaraz będzie na moim blogu na dolnym pasku, jak zwykle. jako wielbicielki Basi, nie możemy nie spróbować wziąć udziału w konkursiwie :) pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
  13. Mój synek zaskoczył mnie ostatnio niesamowicie... reakcją na siostrę. Tydzień temu urodziłam córeczkę i pewnie nietrudno się domyślić, że bardzo się z mężem obawialiśmy, jak Krzysiul zareaguje na nowego lokatora, skoro do tej pory otrzymywał zawsze 100% naszej uwagi. Tymczasem powrót ze szpitala przebiegł zupełnie bezboleśnie, z dnia na dzień synek przyjął nową sytuację jako naturalną, na początku był bardzo ciekawy, teraz już nawet pierwsze zainteresowanie minęło i po prostu żyjemy sobie we czwórkę :) Bez zazdrości, bez histerii, bez bicia. Czasem przyjdzie pogłaskać siostrzyczkę albo popatrzeć jak je i zaraz wraca do zabawy :) Szok i wielka ulga!

    OdpowiedzUsuń
  14. Moje dziecko ostatnio zaskoczyło mnie tym, że samo sprzeciwiło się mojej niekonsekwencji. U nas w domu panuje zasada jedzenia przy stole, nie ma chodzenia z jedzeniem po całym domu. Pewnego przedpołudnia, przygotowywałam właśnie banana do zjedzenia aż tu nagle zadzwonił listonosz. Moje dziecko było w salonie, więc wzięłam tego banana i dałam mu do rączki a sama poszłam otworzyć drzwi. Jakież było moje zdziwienie gdy wróciłam a dziecko moje czekało w kuchni przy krześle z bananem w ręku aby je posadzić przy stole i aby mogło zjeść! :)

    Ana :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Obiecałam swojej 4-letniej córeczce,że kupię jej kolejną książkę z BASIĄ.Szłyśmy właśnie do księgarni,mijając po drodze zakład fryzjerski.Na szyldzie salonu fryzjerskiego widniało imię i nazwisko właścicielki.Córka nagle wykrzyknęła:Mamo,mamo tu kupimy Basię.Nie córeczko to fryzjer odpowiedziałam.To dlaczego tu pisze Basia?zapytała córka.Rzeczywiście imię Pani fryzjer brzmiało Basia.Córeczka zaskoczyła mnie tym,że potrafiła odczytać słowo Basia,mimo iż nie potrafi jeszcze czytać.Basię kupiłyśmy,ale nie u fryzjera tylko w księgarni.

    OdpowiedzUsuń
  16. Moje dzieciaki nieustannie mnie zadziwiają. Czym? Tym, że są ze sobą tak zżyte i że zawsze sobie pomagają.
    Ostatnio siedziałam w pokoju, a w pokoju obok bawiły się moje maluchy. Nagle Darek (2 latka) się przewrócił. Na to jego siostra Karolinka (3,5 roku) zaraz do niego podbiegła, pocałowała go w kolanko mówiąc: "no już nie płacz, już nie boli, a teraz chodź. Zaprowadzę Cię do mamusi i się przytulisz".
    Bardzo mnie rozczuliła ta scena i byłam bardzo dumna z mojej małej, dużej dziewczynki.
    Moje dzieci kochają też żelki. Gdy zostały w opakowaniu trzy, każdy dostał po jednej, a ostatnią mój mąż postanowił dać Karolci - ponieważ podeszła po nią pierwsza. Ona wzięła żelkę i dała ją bratu mówiąc "ja już zjadłam, masz braciszku, lubisz żelki".
    Z kolei, gdy byliśmy w sklepie, Daruś zaczął śpiewać jakąś piosenkę. Sprzedawczyni tak to się spodobało, że postanowiła dać mu za to cukierka. A on na to swoim dwulatkowym językiem mówi - "jeszcze jeden, dla Karolinki!". Oczywiście dostał też cukierka dla siostry :)

    Takie małe dowody siostrzanej i braterskiej miłości sprawiają, że każdego dnia na nowo odkrywam czym jest czysta i przeogromna miłość, jaką może się darzyć kilkoro ludzi - rodzina.

    Anna Hałuszczak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam na imię Karolina i miałam młodszego brata Darka, moja mama Anna, czy tata może Wiesław? ;)

      Usuń
    2. Zgadza się wszystko poza tatą (bo to wynika z mojego posta):P
      A kto pyta?

      :)

      Usuń
  17. Ja też jestem ostatnio szczerze zaskoczona przez moją córeczkę... Ma niespełna 4 lata i chodzi na angielski... Ostatnio w szkole jezykowej wzięła udział w konkursie plastycznym... Udział brało ponad 60 dzieci i Ola zajęła 1 miejsce! Szok... Emocji mnóstwo... Mój mały kurczaczek odbierał nagrody- piękne książki- z rąk burmistrza...SZOK! duma!i w tym wszystkim Olenka- zakłopotania, bez żadnego "parcia na szkło"- jeszcze taka skromna, świeża... Chciałabym, żeby jak najdłużej taką pozostała...

    PS. Basię czytamy regularnie.. Ola uwielbia zwłaszcza 2 części: "Basia i pieniądze" (Ach te laleczki gratis!) i "Basia i bałagan" (uwielbia zwłaszcza fragment o zabawie Basi z Frankiem i już nie może się doczekać kiedy zabawi się tak ze swoim braciszkiem Krzysiem, który ma 2 miesiące:)

    pozdrawiam!

    Agnieszka
    agnieszkabh@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie od dzisiaj wiadomo, że maluchy chłoną jak gąbka, ale to co się wydarzyło wczoraj wieczorem wprawiło mnie w osłupienie.
    Skrzat od jakiegoś czasu mówi coraz więcej. Gdy babcia drapie go po pleckach, lub zabawy Nastolatka stają się zbyt gwałtowne, prosi: „Nie kuciaj” = Nie dokuczaj, Nastolatka woła po imieniu A-a-uś :), kilka razy dziennie informuje: „Mamy cie” = Chcę do Mamy, Mamie nakazuje: „Mama jujaj” = Mama lulaj.
    W zwyczaju mamy, że po kąpieli Skrzata, Nastolatek idzie do swego pokoju, wczoraj Skrzat wydał bratu instrukcję ”Do kokoju”= Do pokoju. Na ociąganie brata zareagował pewną konsternacją i po chwili dodał: „Idź……… idź……… UCIĆ” = Idź się uczyć :)

    Jednym słowem Skrzat trafnie zaobserwował na co rodzice zwracają dużą uwagę :) Teraz Nastolatek z pewnością weźmie się do roboty.

    OdpowiedzUsuń
  19. Pewnego dnia, na spacerze, zobaczyliśmy dużego psa, który oprócz typowej obroży i smyczy miał też szelki. Mówię:"Zobacz jakie szelki ma ten piesek, jest taki sam jak u babci." Na co moje rezolutne dziecko odpowiedziało: "Szelki? Chyba, żeby mu sierść nie spadła" :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Mój syn, który wychowuje się bez taty, spytał mnie wczoraj, czy kiedyś wezmę ślub, taki prawdziwy, w kościele i czy będzie miał prawdziwego ojca. Niezbyt to wesołe i czarujące, ale szczere i autentyczne, no i (zgodnie z pytaniem konkursowym) potomek rzeczywiście mnie zaskoczył. Pierwsze wrażenie - zatkało mnie, co odpowiedzieć? Ale po sekundzie namysłu ucieszyłam się, że chce i potrafi o wszystkim rozmawiać, że nie kryje, nie dusi w sobie. Dorosły nie może zmarnować takiej szansy, zbyć dziecka i zniszczyć w nim tej otwartości. Właśnie tym zaskoczył mnie syn - połączeniem dojrzałych rozmyślań i dziecięcej szczerości.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ciało jest ekstra! Tak! Ciało jest niesamowite, bo kryje w sobie tyle niespodzianek. Trzyletnia Lili jest nim zafascynowana. Taki choćby mózg - musi codziennie odpoczywać i niestety trzeba chodzić spać (O nieee!). Podobno w domu mamy mózg jabłkowy?! Ja nie widziałam, ale nie spieram się, bo u nas ostatnimi czasy można znaleźć wszystko:)) ...a wiecie, że ludzie też mają płuca, które wyglądają tak jak pupa!:) W sumie racja, choć nie wpadłabym sama na to:) ...a wiecie, że płuca palacza są czarne? Tylko czemu mamy płuca też są na zdjęciu czarne mimo że nie pali? ...a wiedzieliście, że skóra jest wodoodporna? ...a wiecie, że po zębach chodzą robaczki próchniaczki? ....a wiedzieliście, że "przedprzedszkolaki" wiedzą takie rzeczy? Ja nie:)) Mam jednak w domu małą "zaskakiwajkę", która kocha swoje ciało i codziennie dzięki swojemu mantrowemu "a dlaczego"oraz kultowym bajkom "Było sobie życie" poznaje jego zakątki. Aż strach się bać o co będzie pytać dalej:))) Jedno jest pewne - jeszcze nie raz mnie zaskoczy:))

    OdpowiedzUsuń
  22. Mój synek niedawno skończył 10 miesięcy i jego wkraczanie w szczegółowe poznawanie świata nabrało niesamowicie szybkiego tempa. Każdego dnia widzę, że coraz więcej rozumie i potrafi. Ostatnio zaskoczyła mnie jego umiejętność prowadzenia ciągnika. Posadziłam go na miejscu kierowcy, a On zaczął kopać nogą w skrzynię biegów i energicznie kręcić kierownicą jakby już to wcześniej robił. A nikt mu do tej tego pory nie pokazywał. Tak samo w samochodzie - chce zmienić bieg i jazdaaa :) Skąd On to wszystko wie! Po mnie na pewno nie odziedziczył talentu do prowadzenia pojazdów ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Jestem mamą dwóch urwisów-15 miesięcznego Stasia i prawie 5-letniego Jasia. Parę dni temu zostawiłam na chwilę chłopów samych w pokoju, mówiąc: Mamusia idzie Wam zrobić kolację, Jasiu pilnuj brata.
    Jakie było moje zaskoczenie, kiedy otwieram drzwi i widzę moich synków robiących ciuchcię, a w tle słychać piosenkę- Jedzie pociąg z daleka:)
    Chłopcy byli tak zajęci zabawą, że nawet nie zauważyli mamy wchodzącej z jedzeniem, Jasiu tylko krzyknął: Mamo, Staś wołał ciuch, ciuch, więc włączyłem mu piosenkę i jest impreza:)))

    OdpowiedzUsuń
  24. Moje dziecko zaskoczyło mnie właśnie przed chwilą gdy bawiąc się ślimakami - tymi od miksera - tak je zaplątało, że troje dorosłych odplątać ich nie umie, nawet siłą! :-) A przecież Natalka do zaplątania siły nie użyła hmmm :)


    Jarek

    OdpowiedzUsuń
  25. Moja 5 -letnia córka Marta ostatnio bywa dość niegrzeczna. Podczas kolejnej naszej rozmowy o jej zachowaniu powiedziałam, że tracę zdrowie gdy Ona się tak źle zachowuje i muszę się na Nią gniewać. Marta na to: " Musisz częściej wchodzić w pokrzywy to będziesz zdrowsza " :) Maja

    maja1401@o2.pl

    OdpowiedzUsuń
  26. Moja córka zaskoczyła mnie ostatnio niesamowicie... inspiracją Basią i jej przygodami. Mianowicie ostatnio po przeczytaniu pozycji "Basi i taniec" wymarzyła sobie spódniczkę baletową.

    Efektem tego jest zrobiona przeze mnie rzeczona spódniczka, którą córka ubiera najchętniej w komplecie z bojówkami, kaloszami i kaskiem strażackim i wykonuje piruety. Taniec tak zapadł jej w pamięć, że wymyśla ostatnio opowiastki o flamingach, które chodzą do szkoły baletowej...

    Dzięki książkom, Nina niesamowicie rozwija swoje słownictwo i zadaje ciekawe pytania, ma niezwykłe skojarzenia. Wszystkie zapisuję łowiąc je i ciesząc się nimi. I przyznaję - z przyjemnością czytam jej serię o Basi, bo jest ona zarazem zwyczajna i niesztampowa, podobnie jak i jej rodzina. Każda z nas - i mama i córka - znajdujemy w tej serii coś dla siebie:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Moja niespełna trzyletnia córka sprytnie wykorzystuje moje metody wychowawcze przeciwko mnie. To oczywiście napawa mnie dumą, bo coś z tej mojej paplaniny trafia do tej małej głowy, ale jednocześnie zdarzają się sytuację, gdy staję się ich 'ofiarą'.

    Codziennie odbieram córkę z przedszkola i razem wracamy autem do domu. Wiadomo jak wygląda centrum miasta w godzinach szczytu: ścisk, pisk i próby sił. Kto okaże się lepszym kierowcą, kto szybciej wjedzie na rondo, albo ominie ogonek samochodów. W tej ciężkiej szkole przetrwania zdarzają się sytuacje, kiedy nerwy puszczają i zdarza mi się głos podnieść:
    - Jedź Ty kołku!
    - Matko, kto Ci dał prawo jazdy?
    To z takich pikusiów, bo staram się pilnować przy dziecko. Z wielkim wstydem przyznaję się jednak, że czasami mnie poniesie. Tak się zdarzyło w zeszłym tygodniu - padło niecenzuralne słowo i kilka obelg w stronę Pana w czarnym audi co myślał chyba, że jest królem świata. Jaka była reakcja mojej córki?
    - Mamo, czy ja dobrze słyszałam?
    - Co słyszałaś? (dalej w nerwach)
    - No to! To było brzydkie słowo!
    - ...
    - Powinnaś się wstydzić! Zawiodłam się na Tobie... (tu smutne westchnienie)
    - Przepraszam kochanie, ten Pan mnie zdenerwował.
    - Mamuś, ale po co te nerwy? Nie można spokojniej? Szkoda, że ten Pan już pojechał, bo powinnaś go przeprosić. Następnym razem sobie przemyśl swoje zachowanie.
    :)

    Karolina, mama Tosika

    OdpowiedzUsuń
  28. Dialog pomiędzy Mamą i Małą Mrówką (Tosia, 2 latka i 8 miesięcy)
    Tło: Mała Mrówka zapomina czasami zawołać, że musi siusiu i zdarza się "wypadek" ;)
    Mama (podczas jednego z takich wypadków;): Tosiu, dlaczego nie zawołałaś, że musisz siusiu?
    Mała Mrówka (po chwili zastanowienia): Bo mam w pupie ślimaki.
    Mama (zdziwiona:): Ślimaki? A co one robią w pupie u Tosi?
    Mała Mrówka: Kili kili.

    Nie wiem jaki związek mają ślimaki z siusianiem i dlaczego kili kili powoduje, że Tosia zapomina zawołać, ale widocznie Mama tego nie ogarnia :)

    OdpowiedzUsuń
  29. czym mnie zaskoczyło moje dziecko???
    Otóż starszy syn (3 lata 5 miesięcy) miał dziś zabieg chirurgiczny i zaskoczył mnie jego spokój i z jaką ciekawością pytał się co się będzie działo.
    A jak zaczynało boleć to szybko poprosiłam go o opowiadanie tego co się działo na spacerze przed chwilą. I o dziwo opowiadał tak jak mi nigdy tego nie robił - z takimi szczegółami i jakimiś wymyślonymi historiami, że sama zastanawiam się czy byłam z nim na tym spacerze.
    Zabieg trwał krótko i szybko o nim zapomniał (gorzej jest teraz w domu jak boli... ale byle do poniedziałku) ale ja dumna jestem z tego że mam tak dzielnego chłopaka!

    OdpowiedzUsuń
  30. Moje "dopieroco" trzyletnie dziecko nieustannie zaskakuje mnie sposobem rozumowania, przetwarzania rzeczywistości oraz językowym ukształtowaniem swoich wypowiedzi. Z ust synka najczęściej pada: "Dlaczemu?" Zabawno-zaskakujących sytuacji, które zapadły mi w pamięć jest co najmniej kilka.

    1)Dialog podczas przewijania jego młodszego braciszka:
    - Dlaczemu on ma pieluchę?
    - Bo nie umie, tak jak Ty chodzić do toalety. Na razie, dopóki jest mały robi siusiu i kupkę w pieluchę...
    - A... To on jest takim siusialnikiem i kupalnikiem!

    2) Dialog, gdy postanowiłam przypomnieć synowi, że zbliżają się jego urodziny (było to prze dniem Matki):
    - Synku, niedługo będziesz miał urodziny. To jest Twoje święto zastanów się, kogo chciałbyś zaprosić?
    - Święto??? A......... Wiem, babcia mi mówiła. Mamo, mamo, co mi dasz? Bo ja mam tylko serce. Albo kwiat - nie pamiętam. Ale miałem Ci na razie nie mówić. To co mi dasz - na te urodziny?

    3)Po rozpakowaniu gazetki z figurką smurfa kucharza z kotłem:
    - Mamo, co to jest?
    - Kocioł do gotowania zupy.
    - Bez kocieła nie ugotuje zupy?
    - Bez kotła. Mówi się bez kotła.
    - Dlaczemu on musi mieć ten koteł?
    - Nie koteł, tylko kocioł.
    - No. W tym kociele jest zupa?
    - Kotle. W kotle.
    - Mama, zdecyduj się.
    [poddałam się].

    beatalb@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  31. moniarouge@tlen.pl1 czerwca 2013 09:31

    Moja niespełna 3 letnia Agatka doszła do wniosku że jest strasznie mocno głodna, więc postanowiła sama zrobić sobie kanapeczkę. O dziwo na "kromce chlebka" wysmarowaną po brzegi (i chyba pod spodem też) masłem wylądowała szyneczka, plasterek ??!!?? OGÓRKA , troszkę nierówny ale plasterek i SAŁATA-której nigdy nie chciała. Po czym stwierdziła że sama sobie zrobiła śniadano a ja w wytrzeszczem oczy patrzyłam jak pierwszy raz moje dziecko zjada liść SAŁATY!!

    OdpowiedzUsuń
  32. Ja: Ola chcesz ze mną sadzić kwiatki?
    Ola: NIE, robię z tatą betol! (chodzi o beton)

    OdpowiedzUsuń
  33. policjantka1@o2.pl1 czerwca 2013 15:22

    Mnie mój 8 miesięczny Syn zaskoczył tym, iż dziś (w Dzień Dziecka)po raz pierwszy usiadł sam na łóżku i żeby zwrócić na siebie uwagę powiedział "Mama".

    OdpowiedzUsuń
  34. Dziewuszka zaskoczyła mnie tym, że jest taka duża. Najzwyczajniej w świecie. sama potrafi wyjść na taboret. Sama mówi na co akurat ma ochotę. Potrafi już powiedzieć: okulary. I skomentować świat mówiąc "ale lipa!"... i jak się tak popatrzy na dziecko po dwóch latach, to się myśli: Rany boskie! Jaka Ona wielka... cóż, to pewnie nieodmiennie będzie mnie zaskakiwać:)

    OdpowiedzUsuń
  35. Zaskakuje mnie tym jak madrze kojarzy fakty. Pojechala z babcia do szpitala, w windzie spotkala pania z jakims wenflonem podpietym do nosa. Wszystko zabandazowane, duze. "Babciu, ta Pani chyba duzo klamala".

    OdpowiedzUsuń
  36. Witam. Moja 5 letnia córka Olga zaskoczyła mnie z mężem bardzo na spacerze.
    Zbliżaliśmy się do parku , gdzie z daleka dobiegał płacz dziecka, będąc bliżej zauważyliśmy że pewien pan-tata daje klapsy swojej córce. Mąż przyśpieszył by zobaczyć co się dzieje, gdy wtem moja nieśmiała corka pobiegła pierwsza krzycząc -Czy Panu NIE WSTYD bić dziecko, taki duży a nie wie że nie wolno nikogo bić. Pan przestał , popatrzał na nas i przeprosił swoją córkę że go poniosło. Byliśmy bardzo dumni z naszego dziecka , że nasze rozmowy nie idą w las tylko córka coś z nich rozumie. Oraz to, że nie boi się reagować gdy widzi że dzieję się krzywda komuś innemu. Pozdrawiam serdecznie Malgorzata Riebandt malgorzatariebandt@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  37. Moje dzieci syn 7 lat córka 2,8 miesięcy.Zaskakują mnie codziennie swymi pytaniami syn mamuś a jak mrówki sikają?Córka mamuś a ty masz pipkę czy dupkę?Zaskakują nas tym jak potrafią się razem bawić.Jak starsze dziecko pomaga młodszej siostrze.A najbardziej jak potrafią się zająć swym króliczkiem i konsekwentnie go karmią zmieniają wodę i pomagają mi sprzątać jego klatkę.Lidia:-)

    OdpowiedzUsuń
  38. W pewien upalny dzień mam jechać z córką do logopedy, przygotowałem jej ubranie: sukienkę i majtki, powiedziałam jej żeby szybko się ukarała ponieważ ucieknie mam autobus. Ubrała się i wyszliśmy z domu. U logopedy w pewnym momencie podniosła kieckę do góry... Hmmm... Dobrze że było ponad 30 st. To jej dupaka nie zmarzła :-) nie pomyślałam że zapomni ubrać majtek, zawsze ubierała wszystko co jej dałam... Ale zawsze musi być ten pierwszy raz :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mały błąd mi się wkradł nie ukarała tylko ubrała :-D

      Usuń
  39. Mój synek jak to dziecko codziennie czymś mnie zaskakuje. Moje ulubione wesołe dialogi zapisuje i zachowuje ku pamięci. W przyszłości pragnę mu pokazać jak rezolutnym i wesołym był chłopcem.

    Podczas ubierania do przedszkola, mój rezolutny smyk, nie chciał ubrać bluzeczki, twierdząc uparcie „ Ta bluzeczka nie pasuje kalorycznie!”.
    Ach.. te kolory kaloryczności!

    W pewien deszczowy dzień siedziałam z synkiem sama w domu. Mówię do niego czule..
    - Jesteś mym przystojniakiem!
    - NIE NIE NIE – odpowiedział stanowczo synek.
    - A kto w takim razie jest mamy przystojniakiem, jak nie Ty?
    - Tata, tata, tata – radośnie i podniosłym głosem oznajmił mi syneczek tatusia.

    Zakupy w sklepie, to trwoga dla większości rodziców. Gdy na horyzoncie pojawia się sklep, wtedy potrzeby niższego i wyższego rzędy uaktywniają się.
    - Mało mam Lego! – stanowczo krzyczy synek.
    - A ja mam mało pieniążków – odpowiadam.
    - Idź do taty. Tata ma ich dużo! – instruuje mnie przedszkolak.


    OdpowiedzUsuń
  40. Witam :)

    Zaskoczenie to ta emocja, z którą wszystkie mamusie bardzo się w czasie swej wyjątkowej podróży zaprzyjaźniają... I choć oczywiście pozytywne są może i najpiękniejsze, to negatywne potrafią za to więcej nauczyć nasze pociechy, a nam - mamom wskazać czasem dyskretnie popełniane błędy :)

    Moje ostatnie było bardzo pozytywne, jeszcze "ciepłe", bo zaledwie wczorajsze - a może Młoda się czegoś domyśliła i dlatego tak konkursowo zachowała?!

    Martynka jest jedynaczką. I bywają chwile, gdy zachowuje się dokładnie tak, jak mówią stereotypy o jedynakach, choć staram się z Nią dyskutować o tym na różne możliwe sposoby... Nie lubi się dzielić, ma silne poczucie własności i uwielbia być w centrum uwagi.

    Dlatego też bardzo rozczuliła mnie wczoraj, gdy na spacerze z okazji Dnia Dziecka, gdy trafiłyśmy na festyn w parku, oddała coś dla Niej wyjątkowego innej małej dziewczynce!

    Na małych krzesełkach pani malowały dzieciakom buźki. Przyznać muszę, że Martynka bardzo to lubi i potrafi czekać cierpliwie w każdej kolejce, by tylko mieć szansę i okazję na malunek. Wczoraj czekała wytrwale, za Nią ustawiło się kilkoro dzieciaków i gdy nadeszła Jej kolej, pani oznajmiła, że będzie ostatnim dzieckiem, ponieważ musi zrobić sobie dłuższą przerwę. Nagle usłyszałyśmy wielki płacz, okazało się bowiem, że za nami stała dziewczynka, która jeszcze nigdy nie miała pomalowanej buzi i wprost nie mogła się doczekać!

    A ja nie mogłam wyjść z podziwu i dyskretnie ocierałam łzy wzruszenia, gdy moja Martynka podeszła do tej dziewczynki, wzięła Ją za rączkę i podprowadziła do krzesełka, oddając Jej swoją kolejkę, czyli możliwość bycia pomalowaną...

    To była dla mnie, jako mamy, naprawdę wyjątkowa chwila, rozpierała mnie autentyczna duma! Moja mała mądra dziewczynka :)

    Pozdrawiam,

    Magda

    OdpowiedzUsuń
  41. Moja 4,5 letnia córeczka Klaudusia podczas rozmowy "przy czekoladce" ze swoją 85 letnią prababcią "uświadomiła" ją "prababciu nie smuć się gdy twoje ciało się wyczerpie i zużyje jak bateria ze śpiewającego misia, wtedy polecisz hen w galaktykę (pokazuje na chmury) i będziesz wtedy mogła sterować pogodą jak dżojstikiem no wiesz do xboxa aha i pamiętaj że ja Klaudusia lubię tylko wiosnę i lato i słońce dużo słońca"
    Pozdrawiam
    Mariola

    OdpowiedzUsuń
  42. Witam,

    jestem matką 5 letniej Weroniki,

    przeżywa ostatnio okres nieustannej negacji, gadulstwa, zaczepek słownych,


    Kiedy jedliśmy wspólnie obiad, podczas kolejnych wywodów ze strony mojego dziecka ( nie ta zupa, bo akurat dzisiaj zmieniła jednak swoją ulubioną zupkę, nie ta łyżeczka, czemu mam zjeść do końca itd. :)), poprosiłam moje dziecko o 5 minut przerwy, ciszy , spokoju. Na co moje dziecko patrząc spokojnie głęboko w moje oczy zapytała: to po co mnie w ogóle urodziłaś :).

    Z racji trafności jej odpowiedzi, roześmiałam się i moje nerwy całkowicie odeszły na boczny tor.


    pozdrawiam

    Zofia

    OdpowiedzUsuń
  43. Nasza sytuacja miałamiejsce w oklicach minionego Bożego Narodzenia. Zuzia miała wówczas 5,5roku. Jedziemy samochodem do dziadków na święta i wtedy uskutecznia swoje gadulstwo. I tak:
    Zuzia: Tatuś pobawmy się w taką zabawę, że ja mówię literkę a Ty musisz zgadnąć o jaki wyraz mi chodzi.
    Tata: Ok
    Z: To myślę o czymś na literkę H, i jest to coś związane ze świętami
    K: Choinka!?
    Z: Nie-e, to jest trudne zadanie:)
    Tatuś głowi się, wymyśla kolejne wyrazy, niekoniecznie już związane ze świętami, w końcu odpuszcza i prosi o prawidłową odpowiedź swoją pierworodną.
    Z: Tak myślałam, że będzie trudne. Chodziło mi o słowo HAPS
    Skonsternowany ździebełko Tata dopytuje jej co to słowo oznacza.
    Z: Pamiętasz, że na Wigilię się jej pierogi?
    T: no.... tak, i co dalej?
    Z: Kroisz pieroga, nabijasz go na widelec, otwierasz dzioba i mówisz- "Haps, do buzi"
    zmartaa@op.pl

    OdpowiedzUsuń